Sindbad żeglarz wzywa Nas…

Download Report

Transcript Sindbad żeglarz wzywa Nas…

Dramat pisany
psim pazurem
• Na imię mam Sindbad, jak pierwszy baśniowy żeglarz…
• Choć tak naprawdę imię pochodzi z utworu „Szanteczka
dla dziecka”, gdyż moja „ludzka” rodzina to żeglarze i
wielbiciele szant…
• Do mojego domu trafiłem mając zaledwie 10 dni…nikt
nie dawał mi szansy na przeżycie…”mamine” ciepełko
miałem od kotki Kociopiryny, a żarełko szło z butelki ze
smoczkiem…
• Wyrosłem na sympatycznego szczeniaczka rasy Amstaff,
totalne zaprzeczenie mitu o morderczych inklinacjach
mojej rasy…uśmiechnięty „pluszak”, mrugający oczkami
jak Jack Sparrow….
Fragment utworu „Szanteczka dla dziecka”, na slajdzie tytułowym, umieszczono za
zgodą autora – Mirka „Kovala” Kowalewskiego
• Żeglować zacząłem mając pół roku… takie były
dyrektywy z „góry”, moi Państwo nauczali żeglowania
zawodowo, a ja lubiłem być z Nimi…
• Byłem „maskotką” Dziecięcego Zespołu Szantowego
„Szekla”, a sypiając na próbach w futerale na gitarę,
przyczyniłem się do powstania kolejnej kapeli – Banda
Sindbada…miałem nawet debiut na scenie Gniazda
Piratów 
• Pisano o mnie w gazetach…
może ktoś pamięta artykuł
Temat miesiąca:
Przełamując fale – z psem na jachcie,
w „Przyjaciel pies” 7/2006
…jeszcze niedawno z pokładu jachtu
podziwiałem zachód słońca na Mazurach…
…jeszcze niedawno pływałem
wokół jachtu…
…jeszcze niedawno
„wąchałem” wiatr wiejący od
portu…
Sierpień 2013 zmienił wszystko w moim życiu…
15 sierpnia dwa kleszcze na
spacerze w lesie niedaleko
Rydzewa…
Pierwsza pomoc, pierwsze leki w
Lecznicy w Giżycku przy ulicy
Warszawskiej…
Po tygodniu poczułem się lepiej…
przypływ „ułańskiej fantazji” i…
Skok do wody, bo wszyscy się
kąpią…
Potem niefortunne zejście z
jachtu… spieszyłem się na spacer…
Załatwienie swoich spraw w
pozycji kangura i…
Pół godziny potem niedowład
tylnych nóg…
Bolało okropnie… przestałem
chodzić…
Teraz jest tak….
Port Royal w Giżycku
W drodze do Kliniki przy ulicy
Wilanowskiej…
…gdzie przyszedł pierwszy ratunek w bólu,
pierwsze słowa otuchy i nadziei od
doktora Tomka i doktor Patrycji…
…żeglarz, żeglarza w biedzie nie
zawiedzie… właściciele jachtów z portu,
pomagali transportowo, bo choć ważę
niecałe 30 kg, to jednak dużo do
noszenia…
…dziękuję 
…dziękuję też właścicielowi Port Royal i
firmie PerfectSail, za wyrozumiałość i
możliwość cumowania najbliżej kliniki, gdy
było ciężko….
Skrócone o tydzień wakacje… po powrocie do Warszawy, z
ufnością patrzyłem na drzwi kliniki, czekając na ratunek…
… usłyszałem wyrok….
Moje dziewczyny przepłakały całą noc….
… rano jednak, już był pierwszy pożyczony
wózek…
… obtarte do krwi kolana mogły trochę
odpocząć…
No i pierwsza wizyta w Lecznicy przy ulicy
Mochnackiego 17, gdzie znają mnie od
czasu, gdy byłem puszystą kuleczką….
… moja Pani usłyszała: „dajmy chłopakowi
szansę”…
… a do mnie, wśród czułego tulenia i
głaskania, padło hasło: „halo, proszę Pana,
bierzemy się w garść”…
I tak zaczął się mój długi rejs w kierunku
wyspy spełnionych marzeń…
Analizy dotychczas
wykonanych
badań…
… kolejna
diagnostyka…
Podjęte działania, aby
ulżyć mi w bólu i
cierpieniu…
… widzicie?... Zrobili
ze mnie jeża… 
Po paru dniach dostałem
nowy środek transportu….
… zajeżdżam do Lecznicy,
jak królewicz w karecie… 
Nareszcie jesteśmy
niezależni…
Zaprzyjaźniony żeglarz,
Dakota z Tele Taxi, który
dzielnie Nas wspierał,
może odsapnąć…
Dakota, dzięki za pomoc…

Wow, wow!!!
A oto moja codzienność…
… kroplówki, cewniki, igły… czasem je odymiają!!!...
… kilogramy tabletek i litry zastrzyków…
I fizykoterapia…
…doktor Małgosia i doktor Krzyś to już prawie moja rodzina…
… gdzieś po drodze walczyli o moje życie – nawrót choroby po
kleszczowej…
….prawie 42 stopnie gorączki przez parę dni… Oni walczyli o
Mnie, ja się nie poddałem…
… Dziękuję... 
… chcę żyć, chcę znowu biegać!!!!....
Jest dla mnie nadzieja…. 
…wróciło przewodnictwo nerwowe, aż do końca
paluszków i „pędzelka” na ogonie…
…potrafię całkiem świadomie podjąć próbę
machania ogonem z radości…
…mięśnie pracują stymulowane, ale powoli chcą
zanikać….
…sprawy fizjologiczne załatwiam już samodzielnie i
wiem, że to robię…
…odleżyny powoli się goją…
….muszę sobie tylko przypomnieć, o co „chodzi” z
tym chodzeniem…
…przede mną długa terapia… nie tylko igłami…
Niestety rzeczywistość wykracza poza
możliwości finansowe mojej rodziny…
…swoja chorobą nadszarpnąłem i tak
niewielki budżet domowy…
…moja Pani goni resztkami sił, szuka pracy,
którą może pogodzić z opieką nade mną….
…jestem członkiem rodziny, czuję to, ale
sam nie mam jak na siebie zarobić….
…jeżeli
ktoś mnie pamięta ze spotkań na wodzie…
…jeżeli ktoś mnie pamięta choć z opowieści…
…jeżeli w kimś budzi choć odrobinę sympatii moja
mordka…
…jeżeli ktoś rozumie, że jest mi smutno….
przysporzyłem przecież mojej rodzinie kłopotów, gdy
już i tak było ciężko…
…jeżeli ktoś chciałby i mógłby w jakiś sposób pomóc
mi, bym znowu chodził…
…jeżeli ktoś chciałby, aby mojej Pani wrócił uśmiech
na twarzy, bez troski o każdy dzień…
…to proszę o pomoc…
 Wszystkim, którzy gdzieś w pamięci chowają miłe wspomnienia o mnie –
dziękuję 
Wszystkim, którzy choć chcieli przeczytać moją historię - dziękuję 
Wszystkim, którzy choć do paru osób, roześlą dalej moją prośbę - dziękuję 
Wszystkim, którzy do tej pory okazali mi pomoc - dziękuję 
Wśród nie wymienionych w apelu:
Dziękuję mojej sierpniowej załodze za wyrozumiałość i cierpliwość…
Dziękuję Sławkowi za ekspresowy transport do domu…
Dziękuję Bosmanom z Portu Stranda, za słowa otuchy dla mojej Pani i pomoc przy
jachcie, abym dopłynął do lecznicy…
Dziękuję dziewczynom z Recepcji Eko Mariny w Giżycku za troskę i zainteresowanie,
gdy wpływaliśmy na chwilę po lekarstwa…
Dziękuję Joannie za pożyczony wózek i wsparcie…
Dziękuję pani doktor z Przasnysza za pierwszą wpłatę fundacyjną, dzięki której
mogłem kontynuować kurację antybiotykową…
Wszystkim, którzy wesprą, pomogą mnie i mojej Pani w tym trudnym rejsie
na wyspę spełnionych marzeń - dziękuję 
W Fundacji „Azyl pod Psim Aniołem” powstało subkonto na
moją terapię
Fundacja Azylu pod Psim Aniołem
ul. Kosodrzewiny 7/9
04-979 Warszawa
Rachunek bankowy
03 1020 1042 0000 8802 0109 6528
Z dopiskiem dla Sindbada Żeglarza
Każda wpłacona złotówka zbliża mnie do stanięcia na własnych
nogach….
Jeśli ktoś ma pomysły, możliwości i chęci na inną formę pomocy,
proszę o kontakt
E-mail: [email protected]
Pilnie poszukiwane dla mnie „ludzkie” leki,
może komuś zostały jakieś resztki po
kuracjach…
• Nivalin ampułki 5mg
• Mestinon tabletki
Suplementy diety z zawartością:
Kreatyny
Tauryny
Karnityny
Z żeglarskim pozdrowieniem…
… i z nadzieją, że jeszcze kiedyś będę żeglował….
Sindbad