… „Historia Obozu Koncentracyjnego na Majdanku” Misja Muzeum na Majdanku Państwowe Muzeum na Majdanku (PMM) powstało w listopadzie 1944 r.
Download ReportTranscript … „Historia Obozu Koncentracyjnego na Majdanku” Misja Muzeum na Majdanku Państwowe Muzeum na Majdanku (PMM) powstało w listopadzie 1944 r.
… „Historia Obozu Koncentracyjnego na Majdanku” Misja Muzeum na Majdanku Państwowe Muzeum na Majdanku (PMM) powstało w listopadzie 1944 r. na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego. Jest instytucją podległą bezpośrednio Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Muzeum prowadzi działalność wystawienniczą, edukacyjną i naukową. Od 2004 r. oddziałem zamiejscowym PMM jest Muzeum – Miejsce Pamięci w Bełżcu, a od 2012 r. - Muzeum Byłego Obozu Zagłady w Sobiborze. Misją Muzeum jest pielęgnowanie pamięci i rozwijanie edukacji historycznej o okupacji niemieckiej na Lubelszczyźnie podczas II wojny światowej, w szczególności poprzez upamiętnianie ofiar, ochronę obiektów oraz dokumentowanie historii obozu koncentracyjnego na Majdanku oraz obozów zagłady w Bełżcu i Sobiborze. Majdanek Obóz koncentracyjny w Lublinie, zwany potocznie Majdankiem (od nazwy dzielnicy Lublina), jest drugim co do wielkości, po Oświęcimiu, tego typu obozem nazistowskim w Europie. Wspomnienia Frani Konopielko Gregoriewnej W czerwcu załadowali nas i wywieźli do obozu koncentracyjnego na Majdanek. W transporcie było dużo ludzi, nawet nie mogliśmy wszyscy usiąść. Jedni stali, inni siedzieli. Tych, którzy umierali, wyrzucano na postojach z wagonów. Dojechaliśmy do obozu, wyładowano nas, mężczyzn od razu oddzielono. Zabrano nam ojca. Nie wiem, czy obóz był blisko, czy daleko, ale szliśmy jakiś czas. Przypędzono nas, przebrano, była łaźnia, woda – raz gorąca, raz zimna, otrzymałam jakieś łachmany i zaprowadzili mnie, matkę i brata do baraku. Były tam nary, same deski, na narach siedziało kilka osób, bo nie było gdzie leżeć, 3-4 osoby ciasno obok siebie, żeby było cieplej. Na noc wpuszczali nas do baraków bardzo późno, kiedy robiło się już ciemno, a w ciągu dnia przebywaliśmy na dworze. Kazali nam nosić piasek z miejsca na miejsce, jakieś kamienie, aby tylko nie siedzieć. Wcześnie rano wypędzano nas na apel i staliśmy, dopóki nie rozwidniło się, dopóki nie przyszli Niemcy. Niemki przychodziły z owczarkami i pejczami. To było straszne. Pamiętam wieże, szubienicę. Po jakimś czasie zachorowała mama, zabrali ją, potem mnie zabrali do innego baraku, chyba tyfusowego. Brata też zabrali. Znaleźliśmy się w oddzielnych barakach. W baraku było dużo ludzi z naszej wsi i z innych, przywozili też ludzi różnych narodowości, byli też Polacy. Nie pamiętam, kiedy to było, jak nas znów popędzili do łaźni, przedtem postawili nas na czymś takim, ludzie wpadali, był krzyk, myśleliśmy, że może będą palić, potem podnieśli jakiś taki luk, właz… To było straszne. Potem odbierali wszystkie dzieci od rodziców, my nie mieliśmy już rodziców, był krzyk, zamieszanie. Zobaczyłam brata, trudno było nas poznać, pytaliśmy o nazwiska. Siedzieliśmy tam chyba dobę, potem na samochody i wywieźli nas do Łodzi, do Konstantynowa. „Ludzie ludziom zgotowali ten los.” Zofia Nałkowska • Liczba ofiar • Zgodnie z najnowszymi badaniami prowadzonymi przez historyków z Muzeum na Majdanku można przyjąć, iż podczas funkcjonowania obozu w latach 1941 - 1944 zmarło lub zostało zamordowanych co najmniej 80 tys. więźniów różnych narodowości. Z tej liczby ok. 60 tys. stanowili Żydzi. • Więźniowie byli dzieleni na kilka kategorii: • Żydzi (gwiazda Dawida złożona z dwóch trójkątów naszytych na siebie w kolorze żółtym i czerwonym); Polityczni (trójkąt czerwony); Badacze Pisma Świętego - Jehowi (trójkąt fioletowy); Aspołeczni - Cyganie, alfonsi, prostytutki, bezdomni, bezrobotni, narkomani, alkoholicy (trójkąt czarny); Homoseksualiści (trójkąt różowy); Kryminaliści (trójkąt zielony); Zakładnicy - chłopi ze wsi pacyfikowanych w odwecie za działanie zbrojnego podziemia; chłopi, którzy nie dostarczyli kontyngentów (czerwony prostokąt, w środku którego był wpisany nr obozowy); Jeńcy Armii Czerwonej (na plecach mieli malowane czerwoną farbą litery SU - Sowiet Union). • • • • • • • Rozkaz budowy obozu O powstaniu obozu w Lublinie zdecydował Heinrich Himmler podczas wizyty w Lublinie w lipcu 1941 r. Rozkazał wówczas, aby na południowowschodnich peryferiach Lublina zbudowano obóz mieszczący ok. 25-50 000 jeńców sowieckich. Budowę zlecono Centralnemu Zarządowi Budowlanemu SS. Wspomnienia Zdzisława Ćwiklińskiego Myśmy doszli do tej szosy i dopiero na szosie zobaczyłem pierwszy raz obóz. Na mnie to zrobiło szalone wrażenie, bo nie zdawałem sobie sprawy ze skali tego. To były te rzędy… to jest taka sytuacja, że z szosy widać taką dolinkę i na tej dolince jest rozłożony obóz i te niesamowite ilości baraków, wieżyczki naokoło strzelnicze… To okropne wrażenie na nas zrobiło. W tym baraku nic nie było. Była właściwie brudna podłoga.(...) Żadnych prycz, żadnych stołów, żadnych krzeseł. Nic…nic…nic! Stale był olbrzymi tłok. Pierwszej nocy to właściwie była kwestia, jak położyć się, żeby każdy zajął pozycję leżącą. Właściwie to myśmy leżeli w ten sposób, że nie było między nami przejść żadnych. A więc to było też okropne, bo ciemno jest i w nocy ktoś musi wyjść. Musi wyjść, bo w rogu baraku, przy drzwiach, była skrzynia taka, nosiłki takie, gdzie można było załatwić swoje potrzeby w nocy. Ale dojść do tego, to trzeba było po prostu stanąć na kimś i dopiero wymacać nogą wolne miejsce, usłyszeć stek wyzwisk, bo nie wiem dlaczego, ale w tych warunkach jakoś się wyzwalają w ludziach niesamowite jakieś… Ludzie, którzy nigdy nie używali ordynarnych słów, zaczynają ich używać. Jakoś się to staje takie powszechne … Ogółem na terenie obozu zostało postawionych 280 budynków, w których umiejscowiono warsztaty, magazyny, baraki mieszkalne, łaźnie, komory gazowe, krematorium, itp. Do współczesnych czasów zachowała się jedynie część zabudowań obozowych. Naziści zaskoczeni szybkim tempem ofensywy Armii Czerwonej nie zdążyli zlikwidować obozu, w wyniku czego do dnia dzisiejszego zachowały się instalacje służące do eksterminacji i palenia ciał, jak również część zabudowy mieszkalnej dla więźniów oraz baraki magazynów i warsztatów. Organizacja obozu • • • • • • Komendantura (Kommandantur) – do jej kompetencji należały kwestie personalne i prawne załogi SS, zapewnienie łączności i środków transportu, konserwacja broni. W strukturze komendantury znajdowała się również poczta obozowa. Oddział polityczny (Politische Abteilung) – prowadził kartotekę więźniów, przyznawał kategorię więźniarską, inwigilował środowisko więźniarskie, przeprowadzał śledztwa, podejmował decyzję o ewentualnych zwolnieniach z obozu, wystawiał zaświadczenie o zgonie danego więźnia. Funkcjonariusze tego oddziału uczestniczyli przy egzekucjach więźniów. Oddział ten wyróżniał się z pozostałych swoją autonomiczną pozycją, która wynikała z faktu, iż jego kierownik był powoływany przez Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) i nie podlegał władztwu komendanta. Oddział więźniarski (Schutzhaftlagerführung) – w gestii tego pionu leżało zapewnienie bezpieczeństwa i porządku na terenie obozu, nadzór nad stanem liczbowym więźniów, jak również karanie więźniów za naruszenie regulaminu obozowego. Kierownik tego wydziału miał duży wpływ na warunki bytowe. Oddział administracyjno - gospodarczy (Verwaltung) – do kompetencji tego pionu należały kwestie finansowe, zagospodarowania mienia więźniów, zaopatrzenie więźniów w wyżywienie i ubrania oraz ich zakwaterowanie w barakach. Wydział ten odpowiadał także za zaopatrzenie obozu w cyklon B. Lekarz obozowy (Lagerarzt) – odpowiedzialny był za kwestie sanitarne na terenie obozu. W skład tego oddziału wchodziły trzy referaty: medyczny, stomatologiczny oraz apteka obozowa. Oddział kulturalno - szkoleniowy SS (Fürsorge-,Schulung- und Truppenbetreuung) – głównym zadaniem tego pionu była indoktrynacja funkcjonariuszy SS służących na terenie obozu. Wspomnienia Maryli Reich (Anny Skowrońskiej) 3 listopada (1943 roku) nie wyszłyśmy do pracy. Po cel-apelu rozpuszczono nas i mogłyśmy robić, co chcemy. Jak już powiedziałam, muzyka grała bardzo głośno. Grupy Żydów przechodziły koło obozu… A przecież nie pamiętam, że byłyśmy przestraszone. To, cośmy widziały nie wyglądało groźnie. Nie wyobrażałyśmy sobie, że te grupy ludzi przechodzące wzdłuż pola, drogą lagrową, że idą na śmierć. Mimo, że znałyśmy rzeczywistość Majdanka tak dobrze, to przecież nie wyobrażałam sobie wtedy, przed południem tego dnia, że coś się złego może dziać. Pamiętam, ze przyszły do mojego bloku, do tego bloku „Gärtnerei”, gdzie leżałyśmy na pryczach i odpoczywały tego dnia, bo nas do pracy nie wygnali… przyszły dwie Żydówki z bloku kuchennego i pytały mnie, co myślę o tym, co się na polu dzieje? One prawdopodobnie wiedziały… Wnioskowały z mojej twarzy kim jestem, ale właściwie one nie miały o mnie żadnej informacji, a przecież przyszły i pytały, co myślisz o tym, co się tutaj dzieje? (…) Nastrój na polu nie był przygnębiający. Szpitale pracowały jak zwykle, a przecież była tam duża obsada żydowska. Była też duża polska, były tam polskie lekarki, były lekarki Żydówki, które później po południu zabrano i wtedy dopiero zaczął się niepokój o to, co się dzieje. Wtedy zrozumiałyśmy, że dzieje się coś niedobrego, kiedy zostawili cześć chorych bez personelu lekarskiego. Wiedziałyśmy, że dzieje się coś niedobrego, skoro zabrali personel kuchenny. Ale także nie wyobrażałyśmy sobie, że może to być kompletna likwidacja ludności żydowskiej. Ja byłam wtedy w bloku polskim, oczywiście, bo tam się znajdowałam. Ja byłam polityczną więźniarką z czerwonym winklem. Miałam „moja sprawę”, o której widziała bardzo mała liczba moich najbliższych spośród ludności polskiej. I wtedy dopiero właściwie wszystkie zaczęłyśmy być bardzo niespokojne i niepewne tego, co tutaj się dzieje. I wtedy, jak już wcześniej powiedziałam, ten pijany esesman przyniósł tę wiadomość z V pola i wtedy wyjaśniło się wszystko… i nastrój był oczywiście bardzo przygnębiający. Oznakowanie więźniarskie Po przekroczeniu bramy obozu przydzielano więźniom numer, który miał zastąpić imię i nazwisko oraz kategorię więźniarską. Więzień miał obowiązek nauczyć się swojego numeru w języku niemieckim. Naszywał go na wysokości lewej piersi oraz na wysokości uda na prawej nogawce. Pod numerem każdy więzień był zobowiązany naszyć trójkąt określonego koloru, który oznaczał kategorię więźniarską. W jego środek wpisana była pierwsza litera państwa, z którego więzień pochodził (w języku niemieckim). Zacheusz Pawlak wspomina: Obsiadały nas całymi rojami i powodowały nie tylko swędzenie, ale podrażnienia skóry, a nawet powstawanie ran, co z kolei stawało się źródłem infekcji. Wszy rozmnażały się nawet przy krótko ściętych włosach. To też nagminna obozową ozdobę owłosienia stanowiły niezliczone ilości gnid, posklejanych razem w paciorkowe, sterczące nitki. Nie było kiedy i czym ich tępić. Pozostało tylko zabijanie, co przy braku odpowiedniego światła (w dzień praca) stanowiło przysłowiową syzyfową pracę. "Polowanie" odbywało się w niedziele, w czasie których praca trwała do godziny 12. Zaprawdę swoisty to był widok; więźniowie w brudnej, podartej bieliźnie siedzieli na barakowych pryczach w różnych pozach i wychudzonymi brudnymi palcami gnietli obmierzłe insekty między paznokciami1. Praca w obozie Praca w okresie letnim trwała 12 godzin, zaś w zimie 10 godzin. Wszyscy więźniowie mieli obowiązek pracy, a grupy robocze zwano komandami. Można wyróżnić komanda zewnętrzne, które wykonywały różne roboty poza terenem obozu oraz komanda wewnętrzne, do zadań których należała rozbudowa obozu, jak również zapewnienie jego funkcjonowania. Więźniowie wykonywali prace porządkowe w obozowych warsztatach i magazynach, ogrodach warzywnych oraz przy obsłudze instalacji do masowej eksterminacji. Wspomnienia Wiesława Dobrowolskiego (Izaaka Dreimana) Wysiedlili (nas) na Majdanek... Przy pierwszym wstępie na Majdanek wysiedlili ponad wtedy 1000 osób. Dokładnie nie wiem ile... ponad tysiąc... no może tysiąc dwieście. Kobiety, dzieci, mężczyzn powyżej czterdziestu i poniżej 18 lat stłoczyli razem po jednej stronie. Kazali tam czekać. Nie wiadomo było właściwie, o co chodzi. A młodzi, zdrowi przechodzili selekcję. Lekarz stał, opodal SS-man. No i lekarz badał. Byli np. Tacy, którzy chcieli być z rodziną, to narzekali na jakieś tam choroby. Nikt nie sprawdzał tylko: „Proszę bardzo, chcesz do rodziny? Proszę iść!”. Niektórzy, którzy już byli po stronie tych do pracy, też przeskakiwali. Niemcy przyglądali się, nie reagowali. (...) Stu kilkunastu, chyba, nas wybrano wtedy chętnych do pracy, zdrowych itd. No, ale zanim się to skończyło, to po drugiej stronie takie znajome stały, Nachmanówny, które kiwały palcem, ręką, żeby do nich tam przyjść. Może się spodziewały, że ta grupa do lżejszego obozu pójdzie. Ja się odwróciłem plecami do nich, żeby mnie nie podkusiło coś. W ogóle nie miałem zamiaru tam przelecieć. No i rzeczywiście, potem ich stłoczono w jednym baraku, obrabowano wszystkich z biżuterii, ze wszystkiego... Potem wywieziono do lasu krępieckiego i wszystkich wybili. Eksterminacja Wyniszczanie więźniów przybrało dwie formy: pośrednią i bezpośrednią. Większość więźniów padło ofiarą pierwszej formy (dramatyczne warunki bytowe). • Pośrednia eksterminacja odbywała się poprzez ciężką, fizyczną pracę, często ponad ludzkie możliwości, marne wyżywienie, złe warunki mieszkaniowe, choroby. Formą bezpośredniej eksterminacji były egzekucje. Praktykowane one były od początku istnienia obozu, a ich ofiarami padali jeńcy Armii Czerwonej, chorzy na tyfus, chłopi z Lubelszczyzny oraz inni więźniowie uznani za niezdolnych do pracy. Nasilenie eksterminacji poprzez rozstrzeliwania nastąpiło w 1944 r., a ofiarami ich padali głównie więźniowie polscy. Inną formą bezpośredniej eksterminacji było mordowanie w komorach gazowych. Do tego celu używano tlenku węgla, rzadziej cyklonu B. Bunkier z komorami gazowymi funkcjonował przez okres od przełomu września i października 1942 r. do przełomu września i października 1943 r. W stacjonarnych instalacjach natychmiastowej zagłady mordowani byli głównie Żydzi. Do połowy 1942 r. ciała były grzebane, a następnie palone na stosach paleniskowych bądź w piecach krematoryjnych. Inne metody eksterminacji, takie jak wieszanie czy bicie uzależnione były w dużej mierze od bestialstwa SSmanów i strażników. Największa masowa egzekucja została przeprowadzona w dniu 3 listopada 1943r. Nadano jej kryptonim „Dożynki”(Erntefest). Była ona końcowym etapem prowadzonej od wiosny 1942 r. „Akcji Reinhardt”. Erntefest była jednodniową akcją, podczas której naziści wymordowali ponad 18 tys. więźniów żydowskich na terenie obozu na Majdanku. Komora gazowa Wspomnienia Haliny Birenbaum I w tym miejscu doszliśmy do punktu, gdzie rozdzielali mężczyzn od kobiet. Oni bili tymi kolbami tak. I to był plac jakiś duży i ludzie się cofali, ludzie się obejmowali, jeszcze pocałunek, jeszcze uściśnięcie, jeszcze chwilę być razem… I oni tak bili, tak odrywali z taką brutalnością te rodziny. I wreszcie przyszła kolej na nas. I zabrali go. Jeszcze mi zdążył tylko pogrozić: „Pamiętaj, masz chodzić o własnych siłach, bo mama ciebie nie utrzyma! Pamiętaj o tym!” Więcej już go nie widziałam. (...) Na tym placu właśnie oderwali od nas mężczyzn. Z daleka było widać za drutami kolczastymi jakieś baraki. Nie wiedzieliśmy, co to jest. Mama od razu powiedziała mi: „Widzisz, to na pewno taki obóz. Tu będziemy pracowali na roli. Pójdziemy najpierw do łaźni, umyjemy się, zmienią nam odzież i później przyjdziemy do tych baraków, ogrzejemy się. Na pewno nam wydzielą jakieś jedzenie. I nazajutrz pójdziemy pracować. I kto jest młody i zdrowy może pracować. I wszystko będzie dobrze. I przeżyjemy wojnę.” I ja już tak pragnęłam wejść do tego baraku. Byłam tak strasznie wycieńczona tą jazdą. Trzy tygodnie w tym bunkrze, bez jedzenia, bez picia. I takie pragnienie straszne. I wiał taki silny wiatr. I ta cała ziemia wokoło, taka piaszczysta. I tak sypało do oczu. Nie mogłam po prostu stać na nogach. Miałam też ranne nogi. Nie mogłam przecież chodzić. I mama nosiła taki duży płaszcz wełniany, takie pepito i okryła mnie tak tym płaszczem, ogrzewała mnie i podtrzymywała mnie i tak co raz pokazywała, że z daleka widać jakieś kobiety w pasiakach, mężczyzn. „Widzisz, oni pracują, my też będziemy pracować. To nie jest Treblinka. Tu nie zabijają ludzi.” I już nie mogłam doczekać się, żeby wreszcie nas wzięli. A tu nagle mężczyźni znikli. Nie widzieliśmy gdzie. Nie wiedziałyśmy, w jaki kierunek, w jakim kierunku zostali zaprowadzeni. Nie mieliśmy pojęcia. Następnie zaczęli brać grupy kobiet. Nie wszystkich od razu. Było nas tysiące. Brali małe grupy i odprowadzali gdzieś. Kobiety znikały i myśmy nie wiedziały gdzie. Z jednej strony nikt nie myślał, że je prowadzą na śmierć, wprost przeciwnie, myśleliśmy, że tam jest łaźnia, tam je przebierają. I nawet zazdrościłyśmy im, że to nas jeszcze nie biorą, że my na razie męczymy się na tym wietrze i nie możemy już stać na nogach. Długo trzeba było czekać… Trzeba było czekać w kolejce… i właściwie w kolejce na śmierć. Zajęcie obozu przez Armię Czerwoną Z chwilą zbliżania się frontu wschodniego w marcu i kwietniu 1944 r. kilka tysięcy więźniów wysłano na zachód do innych obozów. Obóz na Majdanku został zajęty przez wojska sowieckie w nocy z 22/23 lipca 1944 r. W sierpniu NKWD utworzyło na terenie obozu Specjalny Obóz NKWD, który funkcjonował najprawdopodobniej do grudnia 1944 r. Na III polu (środkowe) przetrzymywani byli członkowie Batalionów Chłopskich oraz Armii Krajowej, zaś na V polu (bezpośrednio przed krematorium) ulokowano jeńców armii niemieckiej oraz folksdojczów. Pod koniec lipca 1944 roku przybyła do Lublina Czołówka Filmowa Wojska Polskiego, która powstała w 1943 roku na terenie ZSRR. W skład ekipy wchodziło czterech operatorów – dwaj bracia Forbertowie, Olgierd Samucewicz i Stanisław Wohl, reżyser Aleksander Ford i jego asystent Ludwik Perski oraz Jerzy Bossak. Pierwsze kadry zarejestrowane w Lublinie to obrazy obozu na Majdanku tuż po ucieczce Niemców. Ślady historii-pamiątki po próbach normalności podejmowanych w skrajnie nieludzkich warunkach Wspomnienia Romualda Sztaby Wchodzi przez bramę i zastaje wrzask, krzyk, terror – więźniów, SSmanów. Oni są nawet bardziej podnieceni i wrzaskliwi, bo „Zugang” przyszedł. „Zugang” – to jest grupa przychodzących, nowych więźniów do obozu. Oni się popisują. Oni psychologicznie zaskakują tego więźnia jeszcze gorszym wrzaskiem i terrorem aniżeli później się okaże tu. Bo oni codziennie będą troszeczkę lepsi, inni. A tu jest szał, krzyk, wrzask, kopanie, ustawianie. Nie wiadomo, co się dzieje. To jest szok pierwszy: pierwsze godziny. Pierwszy dzień – to jest drugi szok. Zdjęcie ubrań normalnych. Ostrzyżenie głowy, oddanie ubrań, gdzieś znikniecie. Ubranie to jest cząstka moja! To ja, co mam? Wszystko mi wzięli, to ja mam ubranie jeszcze! Już nie mam ubrania! Ostrzyżona głowa to jest znak jakiegoś poniżenia, jakiegoś wyróżnienia negatywnego w społeczeństwie. I teraz rzucają pasiaki niebiesko-białe: za krótkie, za długie, za szerokie. Na mnie rzucają przypadkowo. Ktoś otrzymuje krótką marynarkę i bardzo długie spodnie: „Wkładaj je! Nie wybieraj! Co ty sobie tu wyobrażasz?” I zaraz dostajesz po głowie, albo w twarz. Uczcijmy pamięć poległych, mając świadomość, że ich los mógł być naszym losem… Bibliografia: • Kranz T., Zagłada Żydów w obozie koncentracyjnym na Majdanku, Lublin 2007. • Kwiatkowski J., 485 dni na Majdanku, Lublin 1966. • Marszałek J., Majdanek. Obóz koncentracyjny w Lublinie, Warszawa 1987. • Ossowska W., Przeżyłam..., Warszawa 1995. • Chmielewski J., Majdanek-niemiecki obóz koncentracyjny w Lublinie • www.majdanek.eu • www.teatrn.pl • www.truthaboutcamps.eu