… „Historia Obozu Koncentracyjnego na Majdanku” Misja Muzeum na Majdanku Państwowe Muzeum na Majdanku (PMM) powstało w listopadzie 1944 r.

Download Report

Transcript … „Historia Obozu Koncentracyjnego na Majdanku” Misja Muzeum na Majdanku Państwowe Muzeum na Majdanku (PMM) powstało w listopadzie 1944 r.

…
„Historia Obozu Koncentracyjnego
na Majdanku”
Misja Muzeum na Majdanku
Państwowe Muzeum na Majdanku (PMM) powstało w listopadzie
1944 r. na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego. Jest
instytucją podległą bezpośrednio Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa
Narodowego. Muzeum prowadzi działalność wystawienniczą, edukacyjną
i naukową. Od 2004 r. oddziałem zamiejscowym PMM jest Muzeum –
Miejsce Pamięci w Bełżcu, a od 2012 r. - Muzeum Byłego Obozu Zagłady
w Sobiborze.
Misją Muzeum jest pielęgnowanie pamięci i rozwijanie edukacji
historycznej o okupacji niemieckiej na Lubelszczyźnie podczas II wojny
światowej, w szczególności poprzez upamiętnianie ofiar, ochronę
obiektów oraz dokumentowanie historii obozu koncentracyjnego na
Majdanku oraz obozów zagłady w Bełżcu i Sobiborze.
Majdanek
Obóz koncentracyjny w Lublinie, zwany
potocznie Majdankiem (od nazwy dzielnicy
Lublina), jest drugim co do wielkości, po
Oświęcimiu, tego typu
obozem nazistowskim w Europie.
Wspomnienia
Frani Konopielko Gregoriewnej
W czerwcu załadowali nas i wywieźli do obozu koncentracyjnego na Majdanek. W transporcie było dużo
ludzi, nawet nie mogliśmy wszyscy usiąść. Jedni stali, inni siedzieli. Tych, którzy umierali, wyrzucano na
postojach z wagonów. Dojechaliśmy do obozu, wyładowano nas, mężczyzn od razu oddzielono. Zabrano nam
ojca. Nie wiem, czy obóz był blisko, czy daleko, ale szliśmy jakiś czas.
Przypędzono nas, przebrano, była łaźnia, woda – raz gorąca, raz zimna, otrzymałam jakieś łachmany i
zaprowadzili mnie, matkę i brata do baraku. Były tam nary, same deski, na narach siedziało kilka osób, bo nie
było gdzie leżeć, 3-4 osoby ciasno obok siebie, żeby było cieplej. Na noc wpuszczali nas do baraków bardzo
późno, kiedy robiło się już ciemno, a w ciągu dnia przebywaliśmy na dworze.
Kazali nam nosić piasek z miejsca na miejsce, jakieś kamienie, aby tylko nie siedzieć. Wcześnie rano
wypędzano nas na apel i staliśmy, dopóki nie rozwidniło się, dopóki nie przyszli Niemcy. Niemki przychodziły z
owczarkami i pejczami. To było straszne. Pamiętam wieże, szubienicę.
Po jakimś czasie zachorowała mama, zabrali ją, potem mnie zabrali do innego baraku, chyba tyfusowego.
Brata też zabrali. Znaleźliśmy się w oddzielnych barakach.
W baraku było dużo ludzi z naszej wsi i z innych, przywozili też ludzi różnych narodowości, byli też Polacy. Nie
pamiętam, kiedy to było, jak nas znów popędzili do łaźni, przedtem postawili nas na czymś takim, ludzie
wpadali, był krzyk, myśleliśmy, że może będą palić, potem podnieśli jakiś taki luk, właz… To było straszne.
Potem odbierali wszystkie dzieci od rodziców, my nie mieliśmy już rodziców, był krzyk, zamieszanie. Zobaczyłam
brata, trudno było nas poznać, pytaliśmy o nazwiska. Siedzieliśmy tam chyba dobę, potem na samochody i
wywieźli nas do Łodzi, do Konstantynowa.
„Ludzie ludziom zgotowali ten los.”
Zofia Nałkowska
• Liczba ofiar
• Zgodnie z najnowszymi
badaniami prowadzonymi przez
historyków z Muzeum na
Majdanku można przyjąć, iż
podczas funkcjonowania obozu
w latach 1941 - 1944 zmarło lub
zostało zamordowanych co
najmniej 80 tys. więźniów
różnych narodowości. Z tej liczby
ok. 60 tys. stanowili Żydzi.
•
Więźniowie byli dzieleni na kilka kategorii:
•
Żydzi (gwiazda Dawida złożona z dwóch
trójkątów naszytych na siebie w kolorze żółtym
i czerwonym);
Polityczni (trójkąt czerwony);
Badacze Pisma Świętego - Jehowi (trójkąt
fioletowy);
Aspołeczni - Cyganie, alfonsi, prostytutki,
bezdomni, bezrobotni, narkomani, alkoholicy
(trójkąt czarny);
Homoseksualiści (trójkąt różowy);
Kryminaliści (trójkąt zielony);
Zakładnicy - chłopi ze wsi pacyfikowanych w
odwecie za działanie zbrojnego podziemia;
chłopi, którzy nie dostarczyli kontyngentów
(czerwony prostokąt, w środku którego był
wpisany nr obozowy);
Jeńcy Armii Czerwonej (na plecach mieli
malowane czerwoną farbą litery SU - Sowiet
Union).
•
•
•
•
•
•
•
Rozkaz budowy obozu
O powstaniu obozu w Lublinie zdecydował
Heinrich Himmler podczas wizyty w
Lublinie w lipcu 1941 r. Rozkazał
wówczas, aby na południowowschodnich peryferiach Lublina
zbudowano obóz mieszczący ok. 25-50
000 jeńców sowieckich. Budowę zlecono
Centralnemu Zarządowi Budowlanemu
SS.
Wspomnienia
Zdzisława Ćwiklińskiego
Myśmy doszli do tej szosy i dopiero na szosie zobaczyłem pierwszy raz obóz.
Na mnie to zrobiło szalone wrażenie, bo nie zdawałem sobie sprawy ze skali tego.
To były te rzędy… to jest taka sytuacja, że z szosy widać taką dolinkę i na tej
dolince jest rozłożony obóz i te niesamowite ilości baraków, wieżyczki naokoło
strzelnicze… To okropne wrażenie na nas zrobiło.
W tym baraku nic nie było. Była właściwie brudna podłoga.(...)
Żadnych prycz, żadnych stołów, żadnych krzeseł. Nic…nic…nic!
Stale był olbrzymi tłok. Pierwszej nocy to właściwie była kwestia, jak
położyć się, żeby każdy zajął pozycję leżącą. Właściwie to myśmy leżeli w ten
sposób, że nie było między nami przejść żadnych. A więc to było też okropne, bo
ciemno jest i w nocy ktoś musi wyjść. Musi wyjść, bo w rogu baraku, przy
drzwiach, była skrzynia taka, nosiłki takie, gdzie można było załatwić swoje
potrzeby w nocy. Ale dojść do tego, to trzeba było po prostu stanąć na kimś i
dopiero wymacać nogą wolne miejsce, usłyszeć stek wyzwisk, bo nie wiem
dlaczego, ale w tych warunkach jakoś się wyzwalają w ludziach niesamowite
jakieś… Ludzie, którzy nigdy nie używali ordynarnych słów, zaczynają ich używać.
Jakoś się to staje takie powszechne
…
Ogółem na terenie obozu zostało postawionych 280
budynków, w których umiejscowiono warsztaty,
magazyny, baraki mieszkalne, łaźnie, komory gazowe,
krematorium, itp. Do współczesnych czasów
zachowała się jedynie część zabudowań obozowych.
Naziści zaskoczeni szybkim tempem ofensywy Armii
Czerwonej nie zdążyli zlikwidować obozu, w wyniku
czego do dnia dzisiejszego zachowały się instalacje
służące do eksterminacji i palenia ciał, jak również
część zabudowy mieszkalnej dla więźniów oraz baraki
magazynów i warsztatów.
Organizacja obozu
•
•
•
•
•
•
Komendantura (Kommandantur) – do jej kompetencji należały kwestie personalne i prawne
załogi SS, zapewnienie łączności i środków transportu, konserwacja broni. W strukturze
komendantury znajdowała się również poczta obozowa.
Oddział polityczny (Politische Abteilung) – prowadził kartotekę więźniów, przyznawał kategorię
więźniarską, inwigilował środowisko więźniarskie, przeprowadzał śledztwa, podejmował decyzję
o ewentualnych zwolnieniach z obozu, wystawiał zaświadczenie o zgonie danego więźnia.
Funkcjonariusze tego oddziału uczestniczyli przy egzekucjach więźniów. Oddział ten wyróżniał się
z pozostałych swoją autonomiczną pozycją, która wynikała z faktu, iż jego kierownik był
powoływany przez Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) i nie podlegał władztwu
komendanta.
Oddział więźniarski (Schutzhaftlagerführung) – w gestii tego pionu leżało zapewnienie
bezpieczeństwa i porządku na terenie obozu, nadzór nad stanem liczbowym więźniów, jak
również karanie więźniów za naruszenie regulaminu obozowego. Kierownik tego wydziału miał
duży wpływ na warunki bytowe.
Oddział administracyjno - gospodarczy (Verwaltung) – do kompetencji tego pionu należały
kwestie finansowe, zagospodarowania mienia więźniów, zaopatrzenie więźniów w wyżywienie i
ubrania oraz ich zakwaterowanie w barakach. Wydział ten odpowiadał także za zaopatrzenie
obozu w cyklon B.
Lekarz obozowy (Lagerarzt) – odpowiedzialny był za kwestie sanitarne na terenie obozu. W skład
tego oddziału wchodziły trzy referaty: medyczny, stomatologiczny oraz apteka obozowa.
Oddział kulturalno - szkoleniowy SS (Fürsorge-,Schulung- und Truppenbetreuung) – głównym
zadaniem tego pionu była indoktrynacja funkcjonariuszy SS służących na terenie obozu.
Wspomnienia
Maryli Reich (Anny Skowrońskiej)
3 listopada (1943 roku) nie wyszłyśmy do pracy. Po cel-apelu rozpuszczono nas i mogłyśmy robić, co
chcemy. Jak już powiedziałam, muzyka grała bardzo głośno. Grupy Żydów przechodziły koło obozu… A
przecież nie pamiętam, że byłyśmy przestraszone. To, cośmy widziały nie wyglądało groźnie. Nie
wyobrażałyśmy sobie, że te grupy ludzi przechodzące wzdłuż pola, drogą lagrową, że idą na śmierć.
Mimo, że znałyśmy rzeczywistość Majdanka tak dobrze, to przecież nie wyobrażałam sobie wtedy, przed
południem tego dnia, że coś się złego może dziać.
Pamiętam, ze przyszły do mojego bloku, do tego bloku „Gärtnerei”, gdzie leżałyśmy na pryczach i
odpoczywały tego dnia, bo nas do pracy nie wygnali… przyszły dwie Żydówki z bloku kuchennego i pytały
mnie, co myślę o tym, co się na polu dzieje? One prawdopodobnie wiedziały… Wnioskowały z mojej
twarzy kim jestem, ale właściwie one nie miały o mnie żadnej informacji, a przecież przyszły i pytały, co
myślisz o tym, co się tutaj dzieje? (…)
Nastrój na polu nie był przygnębiający. Szpitale pracowały jak zwykle, a przecież była tam duża obsada
żydowska. Była też duża polska, były tam polskie lekarki, były lekarki Żydówki, które później po południu
zabrano i wtedy dopiero zaczął się niepokój o to, co się dzieje. Wtedy zrozumiałyśmy, że dzieje się coś
niedobrego, kiedy zostawili cześć chorych bez personelu lekarskiego. Wiedziałyśmy, że dzieje się coś
niedobrego, skoro zabrali personel kuchenny. Ale także nie wyobrażałyśmy sobie, że może to być
kompletna likwidacja ludności żydowskiej.
Ja byłam wtedy w bloku polskim, oczywiście, bo tam się znajdowałam. Ja byłam polityczną więźniarką z
czerwonym winklem. Miałam „moja sprawę”, o której widziała bardzo mała liczba moich najbliższych
spośród ludności polskiej. I wtedy dopiero właściwie wszystkie zaczęłyśmy być bardzo niespokojne i
niepewne tego, co tutaj się dzieje. I wtedy, jak już wcześniej powiedziałam, ten pijany esesman przyniósł
tę wiadomość z V pola i wtedy wyjaśniło się wszystko… i nastrój był oczywiście bardzo przygnębiający.
Oznakowanie więźniarskie
Po przekroczeniu bramy obozu przydzielano
więźniom numer, który miał zastąpić imię i
nazwisko oraz kategorię więźniarską. Więzień miał
obowiązek nauczyć się swojego numeru w języku
niemieckim. Naszywał go na wysokości lewej piersi
oraz na wysokości uda na prawej nogawce.
Pod numerem każdy więzień był zobowiązany
naszyć trójkąt określonego koloru, który oznaczał
kategorię więźniarską. W jego środek wpisana była
pierwsza litera państwa, z którego więzień
pochodził (w języku niemieckim).
Zacheusz Pawlak
wspomina:
Obsiadały nas całymi rojami i
powodowały nie tylko swędzenie, ale
podrażnienia skóry, a nawet powstawanie
ran, co z kolei stawało się źródłem infekcji.
Wszy rozmnażały się nawet przy krótko
ściętych włosach. To też nagminna
obozową ozdobę owłosienia stanowiły
niezliczone ilości gnid, posklejanych razem
w paciorkowe, sterczące nitki. Nie było
kiedy i czym ich tępić. Pozostało tylko
zabijanie, co przy braku odpowiedniego
światła (w dzień praca) stanowiło
przysłowiową syzyfową pracę.
"Polowanie" odbywało się w niedziele, w
czasie których praca trwała do godziny
12. Zaprawdę swoisty to był widok;
więźniowie w brudnej, podartej bieliźnie
siedzieli na barakowych pryczach w
różnych pozach i wychudzonymi brudnymi
palcami gnietli obmierzłe insekty między
paznokciami1.
Praca w obozie
Praca w okresie letnim trwała 12 godzin, zaś w
zimie 10 godzin. Wszyscy więźniowie mieli obowiązek
pracy, a grupy robocze zwano komandami. Można
wyróżnić komanda zewnętrzne, które wykonywały
różne roboty poza terenem obozu oraz komanda
wewnętrzne, do zadań których należała rozbudowa
obozu, jak również zapewnienie jego funkcjonowania.
Więźniowie wykonywali prace porządkowe w
obozowych warsztatach i magazynach, ogrodach
warzywnych oraz przy obsłudze instalacji do masowej
eksterminacji.
Wspomnienia
Wiesława Dobrowolskiego (Izaaka Dreimana)
Wysiedlili (nas) na Majdanek... Przy pierwszym wstępie na Majdanek
wysiedlili ponad wtedy 1000 osób. Dokładnie nie wiem ile... ponad tysiąc... no
może tysiąc dwieście. Kobiety, dzieci, mężczyzn powyżej czterdziestu i poniżej 18
lat stłoczyli razem po jednej stronie. Kazali tam czekać. Nie wiadomo było
właściwie, o co chodzi. A młodzi, zdrowi przechodzili selekcję. Lekarz stał, opodal
SS-man. No i lekarz badał. Byli np. Tacy, którzy chcieli być z rodziną, to narzekali
na jakieś tam choroby. Nikt nie sprawdzał tylko: „Proszę bardzo, chcesz do
rodziny? Proszę iść!”. Niektórzy, którzy już byli po stronie tych do pracy, też
przeskakiwali. Niemcy przyglądali się, nie reagowali. (...)
Stu kilkunastu, chyba, nas wybrano wtedy chętnych do pracy, zdrowych itd.
No, ale zanim się to skończyło, to po drugiej stronie takie znajome stały,
Nachmanówny, które kiwały palcem, ręką, żeby do nich tam przyjść. Może się
spodziewały, że ta grupa do lżejszego obozu pójdzie. Ja się odwróciłem plecami
do nich, żeby mnie nie podkusiło coś. W ogóle nie miałem zamiaru tam
przelecieć. No i rzeczywiście, potem ich stłoczono w jednym baraku, obrabowano
wszystkich z biżuterii, ze wszystkiego... Potem wywieziono do lasu krępieckiego i
wszystkich wybili.
Eksterminacja
Wyniszczanie więźniów przybrało dwie formy:
pośrednią i bezpośrednią. Większość więźniów padło
ofiarą pierwszej formy (dramatyczne warunki bytowe).
•
Pośrednia eksterminacja odbywała się poprzez ciężką,
fizyczną pracę, często ponad ludzkie możliwości, marne
wyżywienie, złe warunki mieszkaniowe, choroby.
Formą bezpośredniej eksterminacji były egzekucje.
Praktykowane one były od początku istnienia obozu, a
ich ofiarami padali jeńcy Armii Czerwonej, chorzy na
tyfus, chłopi z Lubelszczyzny oraz inni więźniowie
uznani za niezdolnych do pracy. Nasilenie eksterminacji
poprzez rozstrzeliwania nastąpiło w 1944 r., a ofiarami
ich padali głównie więźniowie polscy.
Inną formą bezpośredniej eksterminacji było
mordowanie w komorach gazowych. Do tego celu
używano tlenku węgla, rzadziej cyklonu B. Bunkier z
komorami gazowymi funkcjonował przez okres od
przełomu września i października 1942 r. do przełomu
września i października 1943 r. W stacjonarnych
instalacjach natychmiastowej zagłady mordowani byli
głównie Żydzi. Do połowy 1942 r. ciała były grzebane, a
następnie palone na stosach paleniskowych bądź w
piecach krematoryjnych.
Inne metody eksterminacji, takie jak wieszanie czy bicie
uzależnione były w dużej mierze od bestialstwa SSmanów i strażników.
Największa masowa egzekucja została
przeprowadzona w dniu 3 listopada
1943r. Nadano jej
kryptonim „Dożynki”(Erntefest). Była ona
końcowym etapem prowadzonej od wiosny
1942 r. „Akcji Reinhardt”. Erntefest była
jednodniową akcją, podczas której naziści
wymordowali ponad 18 tys. więźniów
żydowskich na terenie obozu na Majdanku.
Komora gazowa
Wspomnienia
Haliny Birenbaum
I w tym miejscu doszliśmy do punktu, gdzie rozdzielali mężczyzn od kobiet. Oni bili tymi kolbami tak.
I to był plac jakiś duży i ludzie się cofali, ludzie się obejmowali, jeszcze pocałunek, jeszcze uściśnięcie,
jeszcze chwilę być razem… I oni tak bili, tak odrywali z taką brutalnością te rodziny.
I wreszcie przyszła kolej na nas. I zabrali go. Jeszcze mi zdążył tylko pogrozić: „Pamiętaj, masz chodzić o
własnych siłach, bo mama ciebie nie utrzyma! Pamiętaj o tym!” Więcej już go nie widziałam. (...)
Na tym placu właśnie oderwali od nas mężczyzn. Z daleka było widać za drutami kolczastymi jakieś
baraki. Nie wiedzieliśmy, co to jest. Mama od razu powiedziała mi: „Widzisz, to na pewno taki obóz. Tu
będziemy pracowali na roli. Pójdziemy najpierw do łaźni, umyjemy się, zmienią nam odzież i później
przyjdziemy do tych baraków, ogrzejemy się. Na pewno nam wydzielą jakieś jedzenie. I nazajutrz
pójdziemy pracować. I kto jest młody i zdrowy może pracować. I wszystko będzie dobrze. I przeżyjemy
wojnę.” I ja już tak pragnęłam wejść do tego baraku. Byłam tak strasznie wycieńczona tą jazdą. Trzy
tygodnie w tym bunkrze, bez jedzenia, bez picia. I takie pragnienie straszne. I wiał taki silny wiatr. I ta
cała ziemia wokoło, taka piaszczysta. I tak sypało do oczu. Nie mogłam po prostu stać na nogach. Miałam
też ranne nogi. Nie mogłam przecież chodzić. I mama nosiła taki duży płaszcz wełniany, takie pepito i
okryła mnie tak tym płaszczem, ogrzewała mnie i podtrzymywała mnie i tak co raz pokazywała, że z
daleka widać jakieś kobiety w pasiakach, mężczyzn. „Widzisz, oni pracują, my też będziemy pracować. To
nie jest Treblinka. Tu nie zabijają ludzi.” I już nie mogłam doczekać się, żeby wreszcie nas wzięli. A tu
nagle mężczyźni znikli. Nie widzieliśmy gdzie. Nie wiedziałyśmy, w jaki kierunek, w jakim kierunku zostali
zaprowadzeni. Nie mieliśmy pojęcia. Następnie zaczęli brać grupy kobiet. Nie wszystkich od razu. Było
nas tysiące. Brali małe grupy i odprowadzali gdzieś. Kobiety znikały i myśmy nie wiedziały gdzie. Z jednej
strony nikt nie myślał, że je prowadzą na śmierć, wprost przeciwnie, myśleliśmy, że tam jest łaźnia, tam
je przebierają. I nawet zazdrościłyśmy im, że to nas jeszcze nie biorą, że my na razie męczymy się na tym
wietrze i nie możemy już stać na nogach. Długo trzeba było czekać… Trzeba było czekać w kolejce… i
właściwie w kolejce na śmierć.
Zajęcie obozu przez Armię Czerwoną
Z chwilą zbliżania się frontu wschodniego w marcu i kwietniu 1944 r.
kilka tysięcy więźniów wysłano na zachód do innych obozów. Obóz na
Majdanku został zajęty przez wojska sowieckie w nocy z 22/23 lipca 1944
r. W sierpniu NKWD utworzyło na terenie obozu Specjalny Obóz NKWD,
który funkcjonował najprawdopodobniej do grudnia 1944 r. Na III polu
(środkowe) przetrzymywani byli członkowie Batalionów Chłopskich oraz
Armii Krajowej, zaś na V polu (bezpośrednio przed krematorium)
ulokowano jeńców armii niemieckiej oraz folksdojczów.
Pod koniec lipca 1944 roku przybyła do Lublina Czołówka Filmowa
Wojska Polskiego, która powstała w 1943 roku na terenie ZSRR. W skład
ekipy wchodziło czterech operatorów – dwaj bracia Forbertowie, Olgierd
Samucewicz i Stanisław Wohl, reżyser Aleksander Ford i jego asystent
Ludwik Perski oraz Jerzy Bossak. Pierwsze kadry zarejestrowane w
Lublinie to obrazy obozu na Majdanku tuż po ucieczce Niemców.
Ślady historii-pamiątki po próbach normalności podejmowanych w
skrajnie nieludzkich warunkach
Wspomnienia
Romualda Sztaby
Wchodzi przez bramę i zastaje wrzask, krzyk, terror – więźniów, SSmanów. Oni są nawet bardziej podnieceni i wrzaskliwi, bo „Zugang”
przyszedł. „Zugang” – to jest grupa przychodzących, nowych więźniów do
obozu. Oni się popisują. Oni psychologicznie zaskakują tego więźnia
jeszcze gorszym wrzaskiem i terrorem aniżeli później się okaże tu. Bo oni
codziennie będą troszeczkę lepsi, inni.
A tu jest szał, krzyk, wrzask, kopanie, ustawianie. Nie wiadomo, co się
dzieje. To jest szok pierwszy: pierwsze godziny. Pierwszy dzień – to jest
drugi szok. Zdjęcie ubrań normalnych. Ostrzyżenie głowy, oddanie ubrań,
gdzieś znikniecie. Ubranie to jest cząstka moja! To ja, co mam? Wszystko
mi wzięli, to ja mam ubranie jeszcze! Już nie mam ubrania! Ostrzyżona
głowa to jest znak jakiegoś poniżenia, jakiegoś wyróżnienia negatywnego
w społeczeństwie. I teraz rzucają pasiaki niebiesko-białe: za krótkie, za
długie, za szerokie. Na mnie rzucają przypadkowo. Ktoś otrzymuje krótką
marynarkę i bardzo długie spodnie: „Wkładaj je! Nie wybieraj! Co ty
sobie tu wyobrażasz?” I zaraz dostajesz po głowie, albo w twarz.
Uczcijmy pamięć poległych,
mając świadomość, że ich los
mógł być naszym losem…
Bibliografia:
• Kranz T., Zagłada Żydów w obozie koncentracyjnym
na Majdanku, Lublin 2007.
• Kwiatkowski J., 485 dni na Majdanku, Lublin 1966.
• Marszałek J., Majdanek. Obóz koncentracyjny w
Lublinie, Warszawa 1987.
• Ossowska W., Przeżyłam..., Warszawa 1995.
• Chmielewski J., Majdanek-niemiecki obóz
koncentracyjny w Lublinie
• www.majdanek.eu
• www.teatrn.pl
• www.truthaboutcamps.eu