Transcript Klenczon

Slide 1

pamięci


Slide 2

Krzysztof Klenczon, ur. w 1942 r. w Pułtusku, wychowywał się w Szczytnie,
przeżywając niełatwe chwile, jako dziecko i młody chłopak; jego ojciec,
żołnierz AK, ukrywał się przed ówczesną władzą aż do amnestii w roku 1956.
Ten okres miał zapewne ogromny wpływ na kształtujące się w artyście
przymioty: odwaga, honor, poczucie sprawiedliwości, bezinteresowność.


Slide 3

W szczycieńskim ogólniaku przyszedł czas fascynacji Elvisem Presley’em,
czas prób gry na pianinie, klarnecie i oczywiście gitarze. Przed maturą ćwiczył
już, często ku rozpaczy domowników, na gitarze kupionej za własne pieniądze.
Grał też na szkolnych i plenerowych imprezach, skąd często siłą ściągał go do
domu ojciec. Potem był wy jazd na Wybrzeże, kilka miesięcy studiów na
Politechnice Gdańskiej i Szkoła Nauczycielska w Oliwie, po której miał
rozpocząć pracę, jako nauczyciel w-f (sport był jego drugą pasją). W
poprzedzające szkolny sezon wakacje zagrał i zaśpiewał (z Karolem
Warginem) na szczecińskim Festiwalu Młodych Talentów.


Slide 4

Było to w 1962 r. Krzysztof został zauważony i potem odnaleziony... A to, dlatego,
że w Szczecinie występował też zespół Niebiesko Czarni wraz z Czesławem
Wydrzyckim, późniejszym Niemenem. Zespół ten szukał gitarzysty, odnalazł w
Szczytnie Krzysztofa i za proponował mu wspólne granie.
Tak rozpoczęła się artystyczna kariera Klenczona. Już rok później wystąpił z
Niebiesko Czarnymi w paryskiej Olimpii. Grał ze świetnymi muzykami:
Włodzimierzem Wanderem, Januszem Popławskim, Zbigniewem Bernolakiem.
Franciszek Walicki, jeden z szefów zespołu, nazwał Klenczona „zbuntowanym
aniołem”. Może stało się to po jego odejściu z zespołu i wyjeździe do Trójmiasta.
Tam zawiązały się Czerwone Gitary.


Slide 5

W styczniu 1965 r., w kawiarni „Cristal” w Gdańsku-Wrzeszczu, ogłoszono
powstanie zespołu Czerwone Gitary. Oprócz Krzysztofa w skład zespołu weszli:
Jerzy Kossela (który pod koniec 1966 r. zespół opuścił), Bernard Dornowski, Jerzy
Skrzypczyk i Henryk Zomerski. Na ich pierwszym koncercie gościnnie wystąpił
Seweryn Krajewski, który potem zastąpił Henryka Zomerskiego. Przez następne
pięć lat zespół zapisywał się na trwałe do polskiej muzyki rozrywkowej. I przeszedł
do historii, pomimo przekornych słów jednej z piosenek „nie przejdziemy do
historii”. W styczniu 1969 r. w Cannes we Francji młodzi muzycy z Wybrzeża
uhonorowani zostali trofeum „Midem” w postaci marmurowej płyty, w nagrodę za
największą ilość sprzedanych płyt w kraju. Takie samo wyróżnienie otrzymała na
tym festiwalu grupa The Beatles. W 1970 r. narastający konflikt z Sewerynem
Krajewskim spowodował odejście Krzysztofa z zespołu. Jerzy Skrzypczyk
skomentował to w sposób bardzo obrazowy: „Wiele okoliczności wskazuje na to,
że pole muzyczne, uprawiane przez Czerwone Gitary, okazało się zbyt małe dla
tych dwóch wielkich znakomitych siewców”.


Slide 6

W 1970 r. Krzysztof Klenczon założył zespół Trzy Korony. Nagrał z nim jedną
płytę z przebojem „10 w skali Beauforta i … postanowił z żoną Alicją i
córeczką Karoliną wyjechać do USA. Pożegnalny koncert odbył się w lipcu
1972 r. w warszawskiej Sali Kongresowej.
W Stanach urodziła się jego druga córeczka Jackie. Krzysztof uczestniczył w
rodzinnym biznesie, pracował, jako taksówkarz, koncertował, nagrał płytę.
Przyjeżdżał też do Polski. W 1979 r. nagrał swoją ostatnią autorską płytę dla
Polskich Nagrań. Planował powrót do kraju. Nie zdążył wrócić. Zmarł 7
kwietnia 1981 r. w wyniku urazów odniesionych w wypadku samochodowym.


Slide 7

Gdy podczas uroczystości żałobnych odprawionych w dniu 11 kwietnia 1981
r., w kościele św. Jakuba przy Fullerton Avenue w Chicago zabrzmiała
muzyka „Białego krzyża”, a Stan Borys zaśpiewał własny do niej tekst, nie
było wśród tłumów żegnających Go nikogo, kto nie uroniłby łzy. Do Polski,
do rodzinnego Szczytna wróciły prochy Klenczona. Tu w lipcu 1981 r. odbył
się powtórny pogrzeb Krzysztofa. Żegnało Go wtedy, jak się wydawało, pół
Polski. Ludzie obsiadali dachy i drzewa. W mieście zamarł ruch kołowy.
Pogrzeb stał się manifestem miłości dla Jego muzycznej twórczości
i osobowości; hołdem tysięcy fanów, którzy żegnali Go na zawsze. Na
domiar wszystkiego lunął deszcz... Bibi (żona Alicja) wspomina, że tuż przed
śmiercią Krzysztof prosił o deszcz, dużo deszczu na własnym pogrzebie...
Dziś spoczywa na cmentarzu w Szczytnie. Na Jego grobie, na którym zawsze
leżą świeże kwiaty, jest trój-wiersz wyjęty z piosenki „Dom”, którą Krzysztof
napisał i skomponował do niej muzykę: „Dom - nie zastąpi go nikt, / Kiedyś
wrócę tam /, Jeszcze wrócę tam”. Wrócił, a z Nim to, co najcenniejsze –
Pamięć o Nim i Jego Muzyce.” – Zbigniew Malara „Był niewątpliwie wielkim
artystą i idolem swego okresu.
Z czasem stał się również legendą i symbolem pokolenia. Nie potrafił żyć bez
muzyki i ona nie obeszła się bez Niego, zapisując na trwałe Jego nazwisko
w muzycznych annałach. W pamięci przyjaciół Niuniek pozostał, jako
nieujarzmiony, żywiołowy człowiek o charyzmie zjednującej Mu wielu ludzi.
Jako człowiek niepospolitej, choć trudnej osobowości. Jako mąż i ojciec zdał
egzamin do końca”.


Slide 8


Slide 9


Slide 10


Slide 11

11 kwietnia 1981 r. w kościele św. Jakuba przy Fullerton Ave w Chicago
odbył się pogrzeb Krzysztofa Klenczona.
Stan Borys wygłosił pożegnalną mowę i zaśpiewał "Biały krzyż"
ze zmienionymi przez siebie słowami, na tę smutną okazję:
"Biały krzyż„
Gdy zapłonął jego świat,
Drogą życia szedł, przez szumny czas.
Rytmem serca, rytmem dni,
Niespokojną pieśń śpiewał nam.
Gdzieś pozostał ognisk dym,
Dróg przebytych kurz, cień sinej mgły.
Tylko w polu biały krzyż
Nie zapomni już, kto pod nim śpi.
Ta myśl sprzed lat,
Jak wspomnień ślad
Wraca dziś pamięć o nim, który odszedł.
Żegnał go wieczorny mrok,
Szarej pracy trud, cichnąca pieśń.
Tam, daleko jego dom,
Wśród zielonych pól, tam jego myśl.
Ta myśl sprzed lat,
Jak wspomnień ślad
Wraca dziś pamięć o tym, który odszedł.
Nie pozwolił jemu los
Wrócić do tych stron, gdzie kwitną bzy.
Tylko w polu biały krzyż
Nie zapomni już, kto pod nim śpi.


Slide 12

Najbardziej znane kompozycje Klenczona:
Wróćmy na jeziora
Biały Krzyż
Nie przejdziemy do historii
Retrospekcja
10 w skali Beauforta
Natali – piękniejszy świat
Port
Moda i miłość
Kwiaty we włosach


Slide 13

W sześciu strunach zaklęta muzyka,
W sześciu strunach czułość i ból,
W sześciu strunach swe niebo zamykał,
Z nad mazurskich jezior i pól...
W sześciu strunach wpisane marzenia,
W sześciu strunach radość i gniew,
W sześciu strunach rockowy poemat
I ta miłość do jednej z Ew...

A życie kochał, jak szalony,
Razem z jesienią szedł przez park,
Świtem słowiki szczęścia gonił,
Nad białym krzyżem schylił kark...
Cumował w portach ludzkich marzeń,
Zachłannie kochał, szybko żył,
Czasem go spytał ktoś przy barze,

No, powiedz stary, gdzieś ty był...
W sześciu strunach zaklęta muzyka...
Zbyt szybko doszedł do tej bramy,
Za którą nie ma innych dróg,
Nawet nie zdążył wziąć gitary,
Pewnie by zabrał, gdyby mógł...
Nie wyśpiewana życia puenta,
Ostatnia coda wielkiej gry,
Wystarczy nutek, by pamiętać,
Że był tu taki ktoś, jak Ty...

słowa: Bogdan Malach